poniedziałek, 11 lutego 2013

Trójkąt Bermudzki Małej Fatry - Janosikowy skok (Lipnerova Rizňa)

luty, anno domini 2013 
Co dla Janosika nie dla śmiertelnika! 
Jeżeli ktoś zechciał by dorównać mi głupotą, może poszukać szczęścia we Vratnej, gdzie w przeżyłem jedną z mniej przyjemnych przygód ze "skialpinizmem". Mimo że wycieczka była narciarska, to przebiegła z mocnym akcentem na alpinizm i to w wydaniu jak w filmie "Na krawędzi"! Ostrzegam przed tym miejscem i zachęcam do zapoznania się z topografią Vratnej, bo radosna i beztroska zabawa w śniegu może się tu zakończyć tragicznie!

Janosikowy skok, Lipnerova Rizňa lub jeszcze inaczej - przepaść pod Oštiepkovou muldou.
Jest to zajmujący jedno z czołowych miejsc w statystykach Horskiej Służby, próg skalny podcinający dolną część wąskiego kanionu o pionowych ścianach dochodzących do wysokości 50 metrów. Sam próg nie ma więcej niż 5-7 metrów, ale jego makabryczny kształt i stromość nie daje żadnych szans na pokonanie bez liny. Ściany kanionu po bokach i przepaść w dole odcinają drogę wyjścia nieszczęśnikom którzy się tu znajdą (jednym z pierwszych był Pavol Lipner, który zakończywszy tu swe życie w lutym 1958 dał nazwę temu makabrycznemu miejscu). Jedyną bezpieczną drogą ucieczki z kanionu jest więc wyjście spowrotem w górę jego dnem. To jednak często jest niemożliwe ze względu na śnieg, który zsypując się ze stromych ścian wypełnia wąskie dno bardzo głęboką pokrywą.        
Na mapie to żółty punkt numer 3 (można powiększyć mapę klikając na nią dwa razy). Gdyby to była rzeka, to powinien tam być wielki, czerwony X!

Ja znalazłem się tu wjeżdżając do łagodnego wąwoziku rozpoczynającego się nieco poniżej dolnej stacji orczykowego wyciągu na Oscypkowej Muldzie. Łagodny, przyjemny do jazdy, zalesiony teren, z idealną odległością między drzewami, pozwalającymi poszaleć w puchu. Bez żadnych ostrzeżeń, no i przede wszystkim ze śladami prowadzącymi w dół. Ślady, jak się potem okazało, należały do zjeżdżających tędy wcześniej ratowników i kończyły się na drzewie stanowiącym stanowisko do zjazdu na linie... 
Lina...tak...tą mam w aucie... tak więc reszta moich wrażeń w skrócie to: śnieg po jaja, stromo jak ja pier...e i przepaść pod nogami, czyli - Lipnerova rizňa /Janosikowy skok - miejsce, w którym zgodnie z legendą, Juraj Janosik uciekł prześladowcy, przeskakując skalną przepaść.

Jeśli się tam dostaniesz, to jedyną drogą jest powrót do spowrotem do góry! Ja wyskrobałem się jakoś po bocznej ścianie stromego wąwozu nieco powyżej przepaścistego progu, ale było to możliwe tylko dlatego, że śniegu było bardzo, bardzo dużo. Wariant ten zdecydowanie odradzam, teren jest tu tak stromy, że w przypadku jakiegokolwiek błędu nie daje żadnych szans. W tej sytuacji trzeba pogodzić się z faktem, że resztę dnia należy przeznaczyć na przekopanie się w górę kanionu. 
Łagodny wąwozik opodal dolnej stacji orczyka. Tak się zaczyna...
Niżej robi się ciut gorzej. Ale przecież są ślady...
A tak się kończy, ślady też się kończą
Jedyna "dobra" wiadomość w tej sytuacji, to że nie wylądowałem w tych opałach sam...

Inne zdjęcia z tego dnia:
Piesza wycieczka na Chleb (ale doszliśmy chyba tylko na Stog)
Żleb "Między Skałki"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz